fot. Adam Wajrak

Puszcza Białowieska

Puszcza Białowieska to ostatni europejski las naturalny, królestwo żubra, ostoja dzikiej przyrody. Tutaj właśnie w roku 1921 powstał pierwszy park narodowy w Polsce – dziś jedyny nasz obiekt przyrodniczy na liście UNESCO. W 2014 Komitet Światowego Dziedzictwa przyjął zgłoszony przez Polskę i Białoruś wspólny wniosek o wpisanie całego obszaru Puszczy Białowieskiej leżącej na terytorium obu państw na listę UNESCO.

fot. Adam Wajrak

fot. O. Pabian

Amerykański ekolog, Alan Weisman pisał: Puszcza Białowieska to „mglisty, złowrogi las, jaki wyłaniał się z twojej wyobraźni, gdy zamykałeś oczy, będąc dzieckiem, a ktoś czytał ci baśnie braci Grimm”. W tym wyjątkowym miejscu króluje żubr, drzewa pną się ku słońcu, a na obumarłych olbrzymach rodzi się nowe życie: 1500 km kw. obszarów leśnych na granicy Polski z Białorusią jest ostatnią nizinną pozostałością po formacji roślinnej pokrywającej nasz kontynent w epoce lodowcowej.

Puszcza jest miejscem bytowania 20 tys. gatunków, w tym 12 mięsożerców, m.in. wilków i rysi, 120 gatunków ptaków lęgowych jak dzięcioł trójpalczasty oraz rzadkich owadów i bezkręgowców, które reszta Europy straciła sto albo i więcej lat temu. Czesław Miłosz porównywał ją do Wawelu, a jej wycinanie do rozebrania Wawelu na cegły. Tak jak krakowski zabytek mówi o czasach naszej wielkości, tak ona powinna nam opowiadać historię prawdziwych lasów, które kiedyś porastały Polskę i Europę i z których został ten właśnie mały kawałek.

fot. Adam Wajrak

„Tutaj cała pyszałkowatość ludzka nagle przycicha i znika, a dreszczem wstrząśnięta dusza odczuwa nagle obecność Twórcy w nieskończoności” – pisał malarz, Bolesław Łaszczyński, który w roku 1883 odwiedził Puszczę Białowieską i zachwycił się jej dzikością. „Olbrzymie drzewa powywracane, wykorzenione lub potrzaskane piętrzyły się jedne na drugich w stosach bez kształtu i nazwy, i cała przestrzeń wyrwanego lasu zapchana, zatarasowana nieprzebytym wałem pni, gałęzi, korzeni, chrustu, i na tym splocie nadzwyczajnym wierzchem osiadać zaczynała na mchach i na nasianej wiatrem ziemi młoda roślinność leśna i malownicza, jasną zielenią gorejąca paproć. (…)

(…) Najfantastyczniejsze, najdziksze ukształtowania, w tysiącznych odmianach, to dziwaczne, to groźne tworzyły dziwadła. Świerki zwłaszcza, powywracane, leżały z rozpiętym u dolnego końca parasolem korzeni, sterczących na wysokości dziesięciu metrów nieraz. Kręgi te korzeni, płasko rozłożone, czarne, obwieszone szmatami mchów i czarnej ziemi, wśród której gdzieniegdzie dziura jasno świeciła, miały czasami wygląd jakiegoś smoka wąsatego z błyszczącymi oczami, czasami znów zastępowały drogę jak upiory straszne z rozkrzyżowanymi ramionami, z których zwieszały się łachmany całunu. Indziej znowu tworzyły się w tym nieładzie zawału głębokie, czarne jaskinie, gotowe dla niedźwiedzia barłogi; to znów wierzchem kłoda zawieszona w powietrzu między dwoma piętrzącemi się groblami wyglądała jak most indyjski rzucony nad parowem”.

fot. Adam Wajrak